co by tu dziś napisać.. |
hmm, niech pomyślę..a może jednak się zdrzemnę.. |
albo napiszę, że nuda i nic się nie dzieje.. |
gdzie ten Antoni? on zawsze coś fajnego na bloga wymyśla.. |
może jeszcze nie wiecie:
właściciele samochodów - pamiętajcie, przed wejściem do auta pukamy w maskę!
a najlepiej jeszcze jak sprawdzimy koła..
ja miałam taką sytuację, ale w lato, mały kociak siedział na kole, my jechaliśmy na rowerach - zobaczyłam, że jakaś kobieta wsiada do tego samochodu, zaczęliśmy krzyczeć żeby nie ruszała.
cała akcja skończyła się dla kotka szczęśliwie a dla nas mniej, byliśmy wszyscy, najbardziej ta Pani mocno podrapani, małolat nie chciał opuścić kryjówki :) pomagali nam ludzie z pobliskiego bloku - był taki hałas i krzyki że postawiliśmy na równe mnogi połowę budynku..
przyniesiono nam opatrunki, ludzie rzucali z okien plastry i bandaże - bardzo miło mi się zrobiło, że tyle osób pomaga sobie na wzajem i kotu - a przy okazji nasze rowery wstrzymały ruch bo ratując zwierzaka porzuciliśmy je na środku ulicy, mieliśmy więc dodatkową publiczność - dodam, że w centrum warszawskiego Mokotowa.
..ot, taka kocia historyjka z happy endem :)
no to ciekawa historia, dobrze ze sie dobrze skonczyla:P
OdpowiedzUsuńja tez nie moge nic ciekawego wymyslec na bloga, takze nie przejmuj sie atom:)
ach ta jesień, zabiera nam wenę.. ;)
UsuńZakrawa na cud, ze Wam tych rowerow nie podgrandzili przy okazji zamieszania ;)
OdpowiedzUsuńprawda? ;) ale nie, wszyscy stali i patrzyli, i myślę że jakby ktoś wpadł na ten pomysł to Ci z okien by raban podnieśli :)
Usuńjak nie wiele trzeba by uratować kocie życie....
OdpowiedzUsuń..i trzeba o tym pamiętać
Usuńfajna historia! daje do myślenia ; )
OdpowiedzUsuńjakby co ten plakat jest do kopiowania i wklejania gdzie się da, ja go na fb znalazłam..taka "wizualizacja" pomaga.
UsuńFajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńbardzo niewiele trzeba, żeby uratować kota....
tak to prawda, i trzeba o kiciach pamiętać..
Usuńi pisać...
Usuńdokładnie, i pisać.. :)
Usuńto ci pasarzerowie na gape. dobrze ze jestem rowerzystką - w najlepszym wypadku wlezie mi do koszyka i pojedzie taki delikwent w trase ;)
OdpowiedzUsuńmi się marzy taki zamykany koszyk z okienkiem, żeby chłopaków wozić, widziałam już takie - z psami w środku, wygląda ekstra! oczywiście wszystko jest ok jeśli zwierzak lubi :)
Usuńmoja mama (ktora uwielbia Cezarego i ciągle chciałaby żebym go ze sobą w odwiedziny do niej brała) stwierdziła że kupi mi takie kocie nosidełko-plecak ;p
UsuńA później co się stało z kiciusiem? Uciekł czy ktoś się nim zajął?
OdpowiedzUsuńPrzy twórczej niemocy zwykłe fotki wystarczą. :P Mogłabym patrzeć i patrzeć na Twoich chłopaków. :)
kiciuś uciekł do piwnicy, okienni ludzie wyjaśnili nam, że cała kocia rodzina jest pod stałą ich opieką blokową, mieli je też wyłapać do kastracji. Oj nie zazdroszczę tym co łapali, kociak dał radę 3 dorosłym osobom ;)
UsuńOj znamy i my te chwile niemocy twórczej.
OdpowiedzUsuńA historia z happy endem piękna, choć nieco krwawa.
Będę o niej pamiętać przed wsiadaniem do samochodu.
P.S. Atom Ty wielkokocie :-)
oj długo lizaliśmy rany ;)
Usuńprawda że Atom kawał byka? ;) ale charakterem nadrabia, ten ma wielki..
ja na szczęście nie miałam takiej przygody i niech tak zostanie, bo nie chciałabym rozjechać nic, a już na pewno nie kota...
OdpowiedzUsuńOjć ale mu dobrze pod tą kołderką ;)
Atom non stop jest pod kołderką, pod szlafroczkiem, pod bluzą na moim brzuchu itd.. taki podkot z niego, ale cóż się dziwić jak futra brak :)
UsuńDobrze, że ta historia się dobrze skończyła - kociaczek musiał być przerażony!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
bardzo się biedny wystraszył, plus taki że pewnie do samochodu się więcej nie zbliży :) pozdrawiamy!
UsuńTo faktycznie spory plus.
UsuńCieszę się, że historia zakończyła się happy endem :-)
OdpowiedzUsuńTego o kotach nie wiedziałam .
OdpowiedzUsuńtak, tak niestety tak się dzieje.
Usuńwłaścielom turbo diesli jest łatwiej- i tak powinni przed ruszeniam pogrzać ok 30 sek. silnik, wiec wszystko co się poukrywało powinno miec szansę ucieczki;-))
OdpowiedzUsuńo chyba pomyślę o dieslu :)
UsuńMoja sąsiadka przewiozła kota pod maską 20 km, kot zestresowany ale cały na szczęście.
OdpowiedzUsuńale biedny musiał się bać :( ten huk no i przecież on nie wiedział co się dzieje..
UsuńMój kot na szczęscie zawsze kładzie się na zewnętrzniej stronie maski jak wrócimy samochodem do domu i wygrzewa się nad ciepłym silnikiem :)
OdpowiedzUsuń+ Przypomniałam sobie jeszcze -> raz wzieliśmy kotke w odwiedziny do brata. Ona nie lubi jeździć w koszyku, woli chodzić luzem po aucie.
OdpowiedzUsuńGdy dojechaliśmy na bloki ona akurat spala w bagażniku i mówiliśmy mojej mamie "nie owtieraj bagażnika bo kot moze uciec". Oczywiscie mama pierwsze co to otworzyła bagaznik i kot sru... i wleciał pod auto. My w ubraniach "wyjsciowaych" wczołgiwalismy się pod auto, mama krzyczała, jeszczde sie jakieś nieznane nikomu babcie zleciały wiec też afera na pół osiedla ;)
Kochana przebiłaś moją historię :)
Usuńtrzeba sprawdzać auteczko :)
OdpowiedzUsuńTrzeba, trzeba :)
UsuńU mas jak się podjeżdża zimą pod blok, to koty już czekają. Człowiek nie zdąży zamknąć auta, a kot już pod maską!
OdpowiedzUsuńZwierzęta zdecydowanie należy przewozić zabezpieczone. Nie dosyć, że są narażone na krzywdę, to jeszcze stwarzają realne zagrożenie dla kierowcy. I nie mówię tu o wypadku, ale tylko o ostrzejszym hamowaniu. Zwierzak leci przez całe auto:(
To prawda, ja walczę z Antonim żeby nie otwierał transportera w aucie. A koło nas też koty tylko czyhają żeby pod ciepłe auta wejść..
UsuńU nas też niemoc twórcza... Jesień, to widać... ;)
OdpowiedzUsuńJakby była piękna polska chyba byłoby łatwiej.. :)
UsuńJa też bym tak mogła cały dzień;) Wasza walka o tego kota z samochodowego koła przywraca wiarę w człowieka:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A zobacz co Funka wyprawia powyżej :) oby nas wszystkich było coraz więcej :)
Usuńnajważniejsze że kot uratowany :)
OdpowiedzUsuńPewnie! :)
UsuńŚwietny kotek, ja niestety mam na nie alergię... :(
OdpowiedzUsuńWspółczuję.... ;/
UsuńMój partner też ma a właściwie miał, z devonami przechodzi po 2 tygodniach. Sprawdzone w wielu przypadkach! Jak jesteś z Wwy zapraszam na testing :)
UsuńZnam ten widok.. znam ;-)))
OdpowiedzUsuńu mnie też tylko... łapki wystają ;-))))
Albo pyszczki:D
UsuńTo co wystaje jest to wycałowania :D
OdpowiedzUsuń:) i wygłaskania
Usuńco do kotów na oponach, to moje są nieco inne. zawsze czekają na mojego chłopaka, żeby wskoczyć mu na maskę albo na dach :D widok czterech kocurków na aucie doprowadza go wręcz do szału, bo bardzo mu drapią lakier... ale mimo wszystko je kocha ;)
OdpowiedzUsuńTak, to jest prawdziwa miłość... co tam lakier. Miłość jest bezcenna za wszystko inne zapłacisz:D
UsuńNajważniejsze ze się dobrze skończyło :)
OdpowiedzUsuńdokładnie.. :)
Usuń